wtorek, 10 grudnia 2013

Są takie dni

Są takie dni, kiedy dojście z przystanku do pracy jest prawie niewykonalnym zadaniem. I wykonujesz je tylko dlatego, że nie masz innego wyjścia.

Są takie dni, kiedy zamiast tego najlepiej byłoby schować się pod kołdrą i przytulić do pluszowego misia, który jest w tym dniu jedynym pożądanym towarzystwem. A jeszcze lepiej kupić litr wódki i wypić ją z misiem, a potem czuć się jeszcze żałośniej ze świadomością, że omijający kolejki (które za niego pijesz) całkowicie trzeźwy miś słucha twojego biadolenia.

Są takie dni, kiedy jedynym osiągnięciem byłoby włączenie piosenki innej niż ta zapętlona, obojętnie zresztą jaka. Byle smutna oczywiście.

Są takie dni, kiedy najsmutniejsze piosenki wydają ci się zbyt optymistyczne.

...

Są takie dni, kiedy mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę, zabrać trzy koszulki i uciec na wieś, gdzie mogłabym uczyć dzieci polskiego, jak ta babka u Orzeszkowej, i udawać, że to jest absolutny sens mojego życia.

Taki dzień jeszcze pół roku temu doprowadziłby mnie do skraju histerii, dzisiaj jest mi tylko przeraźliwie smutno. 

Aż smutno.