czwartek, 26 czerwca 2014

Na tytuł też nie mam pomysłu

Ponieważ mam ogromną potrzebę pisania, a niekoniecznie mam temat, będzie to notka o niczym.

Głupie WO urządzają bezpłatny staż. Haha. W komentarzu pod informacją o tymże stażu, jeden koleś zapytał, czy trzeba będzie pisać Listy do Redakcji. Bardzo trafne pytanie. Po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że nie lubię WO. I że nawet, gdybym miała dwa miesiące czasu na bezpłatny staż, to i tak nie poszłabym do WO.

Chociaż właściwie... czas mam. No dobra, to gdybym nie musiała celem odbycia takiego stażu przebywać przez te dwa miesiące w Warszawie, to może bym poszła. Tzn. łaskawie zgodziłabym się MOŻE, żeby mnie tam wzięli. ;)

A propos Warszawy, dwutygodniowe szkolenie z zakresu bankowości, które mam w ewentualnej perspektywie, też mnie nie kręci. Ani Warszawa. Jeszcze jakby mi w Krakowie je zrobili... to przynajmniej wiedziałabym, gdzie co jest, a i paru znajomych by się znalazło na poszkoleniowe piwo. Chociaż, jak powszechnie wiadomo, nie cierpię Krakowa.

Póki co, jadę do Katowic. Jutro. Na rozmowę. Katowice lubię zdecydowanie najbardziej z wymienionych tu polskich miast, oraz najbardziej się w nich gubię. 

Kolejnym polskim miastem, o którym jeszcze nie wspomniałam, są Międzyzdroje. Z których wróciliśmy w niedzielę. I które okazały się naprawdę zacne, jak na nadmorską miejscowość turystyczną, bo zakładałam wszechobecną komercję i megatłumy. Na szczęście byliśmy tam poza sezonem, co trochę tłumaczy brak tych ostatnich. I zjedliśmy rybkę, i rozpaliliśmy sobie ognisko, i zaliczyliśmy kilka plenerów, i tylko w morzu się nie wykąpaliśmy, nad czym ubolewam. Ale trudno.

Z przemyśleń ogólnych: bezrobocie to dziwny stan. Z jednej strony taki trochę bezsensowny, a z drugiej - daje tyle możliwości na zmiany... Tak, to było odkrycie roku.

Spotkałam wczoraj moją ulubioną parę: byłą bliską koleżankę oraz moją byłą największą miłość. Na moje nieszczęście miałam do autobusu jeszcze parę minut, a im najwyraźniej bardzo się nudziło, więc podeszli i zagadali. Fascynująca była to doprawdy rozmowa. To takie zabawne uczucie spotkać kogoś, z kim spędziło się kawał życia, a potem kompletnie nic nie poczuć. 

W zasadzie w ogóle mało czuję ostatnio. Aktualnie poza kacem, bo wieczorne wyjścia do Modrzewiany z Parówą nie kończą się zwykle za dobrze.

I tą oto informacją zakończę moje dzisiejsze dywagacje, chociaż mam pełną świadomość, że to co napisałam kompletnie nie trzyma się kupy i nie powinno krążyć po internetach.