wtorek, 28 stycznia 2014

jesteśmy żywą rtęcią

Siedzę w pracy, mam dwukolorowe paznokcie, dziwny nastrój i miliard myśli w głowie, a na głowie moje włosy totalnie nie chcą się układać.

Naprawdę dziwny dzień. Wszystko mnie dzisiaj od rana strasznie bawi, a parę innych rzeczy smuci, ale usilnie próbuję wyzbyć się analitycznego myślenia. Tak ogólnie na zawsze, bo odkrywam, że jest bardziej destrukcyjne niż mi się do niedawna wydawało.

Trochę mi słabo, jak zawsze ostatnio. I w ogóle nie pamiętam dnia, w którym czułam się nie słabo. Powinnam chyba siedzieć pod kroplówką. 

A i tak jest fajnie po wczorajszym wieczorze. Tak fajnie, że na wszelki wypadek wolę się z tego nie cieszyć.

czwartek, 23 stycznia 2014

Wiemy dobrze, o co toczy się gra i wzrokiem szukamy się częściej


Ledwo zdążyłam powiedzieć komuś ostatnio, że szukam kontaktu z osobą, której nie widziałam od bardzo dawna, a tu dziś rano dostaję smsa od kogoś innego, z kim też nie rozmawiałam latami już (!). Dziwny klimat. A już najdziwniejsze jest w tym wszystkim to, że w kilku zdaniach można streścić większość swojego życia na przestrzeni tylu miesięcy. A jednocześnie to streszczenie jest takie proste, łopatologiczne, a przecież o tym samym mogłabym równie dobrze napisać cały elaborat. Taki tam paradoks.

W zasadzie cieszę się, że się odezwała. Myślałam o tym, czy chcę się z nią spotkać, choć pewnie nic by z tego nie wyszło, jak zawsze z umawiania się z nią. I chyba nie chcę. Jest w ciąży, tyle się pozmieniało, ciekawi mnie, jak wyglądałoby to spotkanie, ale... po namyśle chyba naprawdę nie chcę. Ale dzisiaj przez kilka chwil, wymieniając z nią te smsy, poczułam się znowu jak ta dziewczynka w ostatniej ławce na matematyce. 

I strasznie mnie to bawi.


U Senatora wielki bal
Tańczą wszyscy i znają się wszyscy
Jest już ponad tysiąc par
Pięknie gra znajoma melodia
Na sali od nas jest tu trzech - Łysy, ja i Anka
Mamy ukrytą dobrze broń
Mamy zaciśnięte gardła


A kuzynowi M., u którego byliśmy na weselu pół roku przed naszym, urodziło się dziecko. Mam tylko nadzieję, że jednak nie jest to jakieś znamienne. ;)