czwartek, 16 lipca 2015

Grunt to mieć dobry plan

Najlepsze pomysły na to, co chciałabym tu napisać i absolutnie największa wena, która zapewne zaprowadziłaby mnie w niedługim czasie do literackiej sławy, przychodzą perfidnie około 4:00 nad ranem, upewniają się że, mimo że mnie bez problemu obudzą, nie dadzą rady wyciągnąć mnie z łóżka, a potem zawiedzione wychodzą, dać zapewne szansę na nagrodę Nobla komuś, kto na to bardziej zasługuje, czytaj: nie ma obok siebie M., do którego może się przytulić i ponownie zasnąć, lub też nawet nie zasypiać, ale po prostu się przytulić. No cóż, na Nobla tracę szansę całkowicie, ale pozostaje mi lekka wiara w to, że musi jednak istnieć jakaś równowaga w przyrodzie.

Dobra, obudziłam się pół godziny temu i trochę majaczę.

Bezrobocie, chociaż do końca jeszcze na nim nie jestem, nie musi być straszne i złe, pod warunkiem, że cieszysz się chwilą wolności, zamiast stresować dożywotnim brakiem perspektyw i zatrudnienia, jak to robiłam rok temu. W przerwach między rekreacyjnym jeszcze chodzeniem do pracy, oglądaniem wszystkich możliwych seriali, czytaniem i gotowaniem zupy pomidorowej, zastanawiam się, jaki wybrać kierunek mojej dalszej kariery, bo jak powszechnie wiadomo, mam tyle możliwości, że nie wiem, na co się zdecydować. Ostatecznie wyląduję pewnie na kasie, w robocie najbardziej rozwojowej i przyszłościowej, przynajmniej do momentu, kiedy zlikwidują mi stanowisko pracy na rzecz samoobsługowej maszyny.

A tak na serio serio, to chciałabym byś researcherem i myślę, że bez problemu uda mi się to marzenie zrealizować w tej dziurze.

W niedzielę idę na chrzciny, cóż to będzie za impreza. Żeby ją sobie uatrakcyjnić, postanowiłam jeszcze się poświęcić i porobić M. za szofera, żeby przynajmniej on mógł się jakoś znieczulić. Chociaż nie ma chyba takiej ilości alkoholu, która przyćmiłaby obopólną i entuzjastycznie wyrażaną radość dwóch babć oraz przyszłej matki chrzestnej. Plan jest taki, że mniej więcej od 15:00, czyli w okolicach końca obiadu, zacznę rozmyślać o wakacjach w Rumunii, na które jedziemy za równiutki miesiąc i będę tak sobie rozmyślać do wieczora. Lub też będę ukradkiem pod stołem studiować polsko-rumuńskie rozmówki, wtedy przynajmniej będzie z tego dnia jakiś pożytek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz